Do testów otrzymałam wersję balsamu w tubce i w legendarnym słoiczku - to on zapoczątkował historię Carmexa. Podziwiam pana Alfreda Woelbinga, który w latach 30. XX wieku był w stanie stworzyć tak dobry produkt. Dla ciekawostki dodam, że pan Woelbing sam wymyślił skład balsamu i produkował go ręcznie przez spory okres czasu, bez użycia maszyn.
Carmex w tubce o smaku mięty charakteryzuje się rzadką konsystencją. Na początku użytkowania łatwo go było nałożyć na usta za dużo, co świadczyło o tym, iż tubka jest pełna, a producent nie oszukuje nas wlewając tylko 3/4 balsamu. Produkt ten zmiękcza usta. Po jego nałożeniu czujemy mrowienie, jednak po kilku minutach ono zanika. Zapach jest intensywny, ale po chwili nos się przyzwyczaja i nie jest on intensywny. Balsam jest gorzki w smaku, więc nie radzę oblizywać ust od razu po jego nałożeniu, jednak po jakimś czasie robi się niemalże bezsmakowy. Tubka jest zakończona kulistą częścią, która służy do nakładania produktu. Zobaczcie na zdjęciu poniżej:
Carmex bezsmakowy w słoiczku przypomina zarówno opakowaniem, jak i zawartością wazelinę. Trzymany w zaciemnionym miejscu nie zmienia konsystencji. Łatwo się go nabiera na palca i chyba nie da się go nabrać za dużo (o ile wcześniej nie stopimy go na słońcu). Ten balsam również zapewnia mrowienie po jego nałożeniu. Zapach miętowy, choć nie tak intensywny jak w poprzednim balsamie. Jest wart polecenia tak samo, jak poprzednik. Tak prezentuje się po otwarciu:
Choć z obu wersji jestem zadowolona, to do gustu bardziej przypadła mi wersja w tubce, ale tylko ze względu na wygodę i higienę - nie zawsze mamy możliwość umycia rąk (np. będąc na mieście), a nakładanie palcem balsamu wymaga zapewnienia higieny naszym dłoniom. Zdecydowanie polecam Wam balsamy Carmex. Są one dostępne m.in. w drogeriach Rossmann w cenie 8-10zł (w zależności, czy są w promocji).
Zachęcam do polubienia fanpage'u Carmex Polska - dowiecie się stamtąd o nowościach i konkursach organizowanych przez firmę.
Zachęcam do polubienia fanpage'u Carmex Polska - dowiecie się stamtąd o nowościach i konkursach organizowanych przez firmę.
Ja uwielbiam Carmexa :)
OdpowiedzUsuńJa lubię Carmex w tubce ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam tylko ten w słoiczku i byłam bardzo zadowolona. Mam ochotę spróbować jeszcze innej wersji, zastanawiam się nad truskawkową:)
OdpowiedzUsuńhttp://coconutlimee.blogspot.com/
ja najbardziej lubie pomadki w sztyfcie i chciałabym kupić smakowy w tubce ale po co skoro wiem że nie lubie tubek xD
OdpowiedzUsuńto kup w sztyfcie. :P
UsuńZnam wersję klasyczną, tyle, że w sztyfcie. Nową, miętową wersję z chęcią bym wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie miałam żadnego Carmexa :P musze to zmienić :P
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam Carmexa ;)
OdpowiedzUsuńU mnie jak na razie classic. Polecam.
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę Nuxe. Miałam oba i zdecydowanie wygrał Nuxe. Chociaż fakt, kiedy jeszcze nie używałam Reve de Miel, Carmex był dla mnie hitem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
uwielbiam carmex,on jest najlepszy :) mam takich parę :) zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam Carmex w słoiczku :) moje usta lubią usta chociaż dużo dziewczyn nie przepada za nim bo im usta wysusza i smak oraz mrowienie im się nie podoba :/
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam Carmexa, na razie testuję Tisane
OdpowiedzUsuńmam wiśniowy w Tubce i lubię ;)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować tyle dobrego słyszałam :)
OdpowiedzUsuńMam wiśniowy w tubce i uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuńObecnie mam w pudełeczku i wiśniowy w tubce oraz na zimę w sztyfcie zwykłą wersję i szczerze... mam już Carmexa dość;/
OdpowiedzUsuńNo mam ale bezsmakowy! A smakowy bym chciała tylko tubek nie lubie xD
OdpowiedzUsuńbardzo go lubię, zwłaszcza w zimę pod szminki;)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam jeszcze żadnego, może kiedyś będzie mi dane przetestować ;)
OdpowiedzUsuńMiałam Carmex w słoiczku. Używałam kilka razy dziennie, ale starczył na dość długo. :)
OdpowiedzUsuń